Wpisy

Po kliku ładnych, prawdziwie wiosennych dniach, miniony weekend mógł nie nastrajać pozytywnie…, ale my nie pozwoliliśmy, aby deszcz, chłód, zachmurzenie, czy zmęczenie wzięły górę;) W końcu jest weekend! Czas dla Nas! Udało nam się przechytrzyć pogodę i skorzystaliśmy z chwili. Pojechaliśmy na spacer do Sopotu, dawno tam nie byliśmy. Kiedyś tam mieszkaliśmy, więc wracamy tam zawsze z ogromną chęcią. Nie byliśmy zbyt oryginalni w kierunku spacerowania: molo (Polcia była tam po raz pierwszy), Monciak, deptak. Spacerowicze byli dobrze przygotowani na kaprysy pogodowe: czapki, szaliki, kurtki zimowe… Mimo naszej motywacji i zapału, po jakimś czasie zrobiło nam się wszystkim zimno, poszliśmy więc na ciepłą herbatkę i dobry obiad. Polcia jadła razem z nami. Nie myślcie sobie, że było to wszystko takie proste! Najpierw jadł trochę Łukasz, potem ja, potem znów Łukasz, a ja pilnowałam Poli, aby nie wypadła z krzesełka, bo była żywo zainteresowana dziewczynką, która stała przy nas stanowczo za długo i nie pozwalała mi jeść, potem przejął Polcię Łukasz itd., aż do zjedzenia całego obiadu J A nasza córka, jak to nasza córka, zasnęła dopiero przed drzwiami samochodu, gdy mieliśmy jechać już do domu, bo przecież prawie półtoragodzinny spacer był za krótki na spanie 😉

_DSF0006-Edit _DSF0011 _DSF0044-Edit _DSF9954 _DSF9966

A w niedzielę wybraliśmy się całą rodziną na chałupki do koleżanki Polci, Zuzi. Chałupki są dobrym rozwiązaniem, gdy za oknem chmury, deszcz i zimno, a nasze maleństwo w oczekiwaniu na nowe pomysły zabaw, albo z nudy, wyraża swoje niezadowolenie. Poza tym, albo przede wszystkim, miło jest napić się kawki i porozmawiać z kimś w swoim wieku (poza mężem) 😉

Tatusiowe zajęli się naprawą samochodu, a my, mamy, miło spędziłyśmy czas z dziećmi, popijając nieodłączną tego dnia kawkę J Zuzia jest o 1 dzień młodszą koleżanką Polci. Przy okazji każdego naszego spotkania dziwimy się wzajemnie, jaką to dużą dziewczynką jest Zuzia, a jaką kruszynką Polcia. Dziewczyny bawiły się razem, a jednak osobno… Wyraźnie interesowały Je te same zabawki, ale miały inne pomysły na ich spożytkowanie J To, co jednak poruszyło nas, to magiczne miejsce w domu Zuzi. Początkowo Zuzia, później Pola zamarła w ciszy przy magicznym oknie… najwidoczniej magiczne okno, deszcz za oknem i zachmurzone niebo skłaniały do refleksji…

2015-03-29 13.33.30-3

Będąc zwolenniczką rodzicielstwa bliskości, chcę przedstawić Wam jego podstawy. Być może spojrzycie na relację z Waszym dzieckiem z innej perspektywy i jeszcze bardziej, jeszcze częściej i jeszcze mocniej będziecie okazywać mu bliskość i miłość.

 Ten, kto jest rodzicem ten wie, a ten, kto zamierza nim zostać, niech się przygotuje…

2015-03-21 14.48.18Co jakiś czas łapię się na tym, że mój repertuar wierszyków i piosenek jest coraz bogatszy. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że mam coraz większe szanse na przyjęcie do szkoły teatralnej 😉 Moja córka szczególnie dba o mój rozwój w obszarze aktorstwa i piosenki podczas kąpieli, jedzenia, przebierania pieluszki i oczywiście ubierania. Mnóstwo okazji… Zaczynałam od piosenki „Kaczka dziwaczka”, czy „Pieski małe dwa”, a jestem przy „Czarnym baranie”. I nasze utwory sztandarowe: „My jesteśmy krasnoludki” i „Jagódki”. Będąc na basenie z Polcią, oczywiście podczas szykowania się do wyjścia, mój mąż śpiewał właśnie o czarnych jagodach, na co pani obok, także ubierająca swoją pociechę, powiedziała z uśmiechem, że to jest ulubiona piosenka jej synka. Gdy synek usłyszał nutę, wyraźnie dał mamie znać, że także chce tego posłuchać. No i dawaj… dwoje rodziców śpiewających o leśnych jagodach 😉

Od pewnego czasu, regularnie sroczka waży kaszkę na rączce Polci, rak nieborak co chwilkę Ją podszczypuje, a przy okazji kosi (czy jak też podaje literatura „Tosi”) łapci wyklaskałyśmy już nie jeden rytm!

2015-03-01 10.24.37

Nowością jest dla nas jeżdżenie po domu wózkiem na zabawki, ale nie tylko z zabawkami, lecz także z moją córeczką, przy piosence „Jedzie pociąg z daleka”. Zabawa wymyślona przez kreatywną, jeszcze chyba bardziej od mamy, babcię 🙂

2015-03-16 07.09.06

Zadziwia mnie także wielość słownych czułości, które rodzice kierują do swoich dzieci. Moja Pola jest na przykład: skarbem, kwiatuszkiem, urwiskiem, gwiazdeczką, myszką, kochaniem, królewną, króliczeczkiem, no i BIEDRONECZKĄ. Polcia bardzo lubi wszystkie biedroneczki, a szczególnego uroku dodaje Jej biedronka na główce J2015-03-10 12.40.21

Także obecni rodzice, nie ustawajcie w swojej kreatywności. Przyszłym rodzicom już polecam zakup, prześpiewanie i przerecytowanie książek: „Piosenki przedszkolaka” i „Wiersze mojego dzieciństwa” 🙂

 

 

Nadszedł dzień, kiedy możemy spędzić go razem ☺ Kiedyś nie lubiłam niedzieli, bo była zapowiedzią całego tygodnia pracy. Teraz jest inaczej. Wyczekuję jej, bo mamy wtedy okazję pobyć razem i zaplanować coś ciekawego i miłego.

Rodzicielstwo bliskości jest tematem bardzo obszernym. Dotyczy rożnych sfer funkcjonowania dziecka i rodziny. Uważam, że jego wartość jest tak ogromna, że nie można o niej nie mówić i nie uczyć się. Nie wiem, czy słowo uczyć jest tu odpowiednie, bo przecież rodzicielstwo bliskości to intuicja, podążanie za swoimi potrzebami i potrzebami dziecka… Ale myślę, że opieka nad dzieckiem, szczególnie tym małym, to właśnie ciągłe uczenie się siebie nawzajem.

25 lutego odwiedziliśmy endokrynologa. W sumie była to wizyta trochę na wyrost, bo już wcześniej konsultowaliśmy się z pediatrą. Pola ponownie miała podwyższony poziom TSH. Na wizytę pojechałam spokojna, ponieważ pediatra (i to nie jeden) stwierdził, że wszystko jest ok, a wyniki należy za ok. pół roku skontrolować. Koniec końców endokrynolog zalecił podobnie. Do dziś dnia żywe pozostaje we mnie jednak zdziwienie i złość na słowa pani doktor.

Spacery z Polcią i innymi mamami – koleżankami są czasem wielu dyskusji na różne tematy, lecz oczywiście wiodącym są nasze pociechy. We wczorajszym spacerze nie towarzyszyła nam (mi i Polci) żadna inna mama – koleżanka. Pewnie maluchy miały czas obiadku, zmiany pieluchy, albo po prostu wyspały się na tyle, że mamy mogły spokojnie wrócić do domu. Muszę przyznać, że te spacery w pojedynkę też lubię.

Spacer, jak spacer… Polcia początkowo obserwuje mijające nas okoliczności, po ok. pół godziny zasypia, śpi najczęściej ok 45 min. i powoli szykujemy się do domu na obiadek. Spacer, jak spacer… Albo spacerujemy nad pobliskim stawkiem, albo oddaloną, cichą dróżką na „starych Szadółkach”, jak to je nazwała jedna z mam – koleżanek, albo idziemy na oddalone od domu inne osiedle poznawać okolicę.

Prawidłowa ciąża trwa 280 dni, licząc od daty daty pierwszego dnia krwawienia ostatniej miesiączki lub 267 dni, licząc od daty owulacji. Przyjęło się (za J. Raphael–Leff), że na cały cykl rozwoju płodu składają się 3 trzymiesięczne okresy zwane trymestrami, z których każdy charakteryzuje się określonymi zmianami, które zachodzą w sferze fizjologicznej, psychicznej i społecznej kobiety.

Tematem przewodnim dzisiejszego spaceru był: co po urlopie macierzyńskim? Z moich obserwacji wynika, że niewiele młodych mam decyduje się na powrót do pracy. Te, które mają w miarę spokojne dzieci planują zaraz drugą ciążę, a te, które mają mniej spokojne mówią, że o kolejnych dzieciach na razie nie chcą słyszeć, ale chcą wykorzystać urlop wychowawczy. I pozostaje ta garstka, która wraca do pracy,