Ku pamięci: Ach ci lekarze…

25 lutego odwiedziliśmy endokrynologa. W sumie była to wizyta trochę na wyrost, bo już wcześniej konsultowaliśmy się z pediatrą. Pola ponownie miała podwyższony poziom TSH. Na wizytę pojechałam spokojna, ponieważ pediatra (i to nie jeden) stwierdził, że wszystko jest ok, a wyniki należy za ok. pół roku skontrolować. Koniec końców endokrynolog zalecił podobnie. Do dziś dnia żywe pozostaje we mnie jednak zdziwienie i złość na słowa pani doktor. Wywiad wyglądał mniej więcej tak:

  • Chodzi? – pyta pani doktor.
  • Nie chodzi – odpowiadam z niedowierzaniem.
  • Czy podnosi się do chodzenia?
  • Owszem, ale podnoszona za rączki.
  • A siedzi?
  • I sama siada.
  • Proszę pokazać.
  • Dobrze, ale może teraz nie będzie miała ochoty usiąść – mój mąż kładzie córkę na wąskiej leżance, na której oczywiście nie siada, ale próbuje ją zwiedzać, prawie z niej spadając. Musi Pani nam na słowo.
  • Powinna umieć więcej – komentuje na koniec pani doktor.
  • Wydaje się mi, że nie – odpowiadam. Widzę inne dzieci. Pola nawet niektórymi umiejętnościami wyprzedza inne dzieci.
  • To one się źle rozwijają – stwierdza.

Wiem, że dzieci mają swój rytm rozwoju i są pewnie dzieci, które być może już chodzą, ale też takie, które jeszcze np. nie siedzą stabilnie. Polcia rozwija się prawidłowo, a pani doktor autorytarnie i w dodatku nieadekwatnie ocenia rozwój i umiejętności mojego dziecka. Wkurzyło mnie to! W innym rodzicu taki komunikat mógłby wzbudzić niepokój… Jeszcze gorszy od mojej złości. Jakże niektórzy lekarze nie potrafią komunikować się z pacjentem, a w dodatku mają braki edukacyjne! Jak można stwierdzić, nie widząc małego pacjenta, że źle się rozwija?!

Kończąc kwestię naszej wizyty, wspomnę jeszcze o temacie, który spowodował ponownie moją konsternację. Rozmowa zaczęła się a props zaparć, które miewa Polcia, a są jednym z wyznaczników funkcjonowania tarczycy:

  • Jak Pani karmi dziecko? – pyta pani endokrynolog.
  • Piersią – odpowiadam spokojnie i z dumą.
  • Piersią?! Ma Pani tyle pokarmu?! – ze zdziwieniem dopytuje lekarz.
  • Tak, mam – mówię już nieco zbita z tropu.
  • A ile posiłków mlecznych je Pani dziecko?
  • Poza piersią nie dostaje żadnego innego mleka.
  • To co poza piersią je Pani dziecko?!
  • Obiadki, deserki, chrupki, suszone jabłuszka.
  • Aha… – kończy naszą rozmowę pani doktor. Proszę podawać więcej wołowiny, ponieważ dziecko teraz potrzebuje dużo żelaza.

The end…

[fb_button]

Być może zainteresują Ciebie również poniższe wpisy:
1 komentuj

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *