Rozterki matki. Sama czy z dzieckiem?
Pola zaraz kończy 15 miesiąc życia. Przez ten cały czas byłyśmy sobie na wyłączność. Co prawda nie raz jeździliśmy na zakupy, na spacery, czy coś przekąsić bez córki, ale nie trwało to nigdy długo. Od trzech tygodni znowu jestem kobietą pracującą, więc czas naszych rozstań wydłużył się, lecz nie na tyle, abym nie mogła karmić Jej piersią, albo, abym mogła mieć poczucie, że nasza relacja na tym traci. Wróciłam na pół etatu i to jeszcze ze skróconym czasem pracy ze względu na karmienie, więc tego czasu osobno wcale nie jest tak dużo.
O tym, że czekają mnie wyjazdy w tym roku wiedziałam od długiego czasu. Gdy byłam na urlopie macierzyńskim postanowiłam przełożyć ostatni rok mojej szkoły, więc miałam świadomość tego, że czeka mnie to w roku następnym. Cieszę się, że dalej się uczę, ale wizja weekendowego wyjazdu była raczej czarna. Nie wiedziałam jak rozwiązać tę sytuację, czy jechać sama, czy jechać z mężem samochodem, bo o wiele szybciej, czy jechać z mężem i Polą. Każda wersja miała swoje plusy i minusy, ale ostatecznie zdecydowałam, że Pola zostanie z moją mamą, a my pojedziemy samochodem. Droga nie krótka, bo 450 km.
Martwiłam się o to, jak Pola spędzi czas beze mnie. Czy nie przypomni się Jej o mnie, czy nie zacznie płakać, czy nie będzie rozpaczać z powodu braku maminego cycka. W trakcie wyjazdu z mamą starałam się rzadko kontaktować, żeby przez przypadek nie usłyszeć nic, co mogłoby mnie zaniepokoić.. taki to sposób… Martwiałabym się wtedy do samego przyjazdu do domu. Doszłam w końcu także do wniosku, że przecież moja mama bardzo dobrze zajmuje się wnuczką i robi to z ogromną chęcią i energią. No, a kiedy już pozwoliłam sobie na trochę swobody w tej kwestii, mogłam skupić się i na moich zajęciach, i przede wszystkim na moim mężuJ
Pierwszy wyjazd za nami. Pierwsze koty za płoty. Następnym razem będzie mi już chyba lżej. Wyszło na to, że bardziej to ja przeżyłam tę naszą rozłąkę niż nasza córka. Kiedy wróciliśmy stęsknieni, Pola oglądała swoje wieczorne bajeczki. Dopiero za kolejnym razem wołania Jej imienia odwróciła głowę w moją stronę… tylko odwróciła i dalej oglądała. Dopiero po bajkach mogłam się Nią nacieszyć. Nie ukrywam, że trochę inaczej wyobrażałam sobie to nasze przywitanie po tak długim niewidzeniu się. Czekałam na to aż ze swoim pięknym uśmieszkiem przybiegnie do mnie i się przytuli, jak to robi zazwyczaj… Niestety. Mam jednak nadzieję, że świadczy to o tym, jak dobrze i swobodnie czuła się z moją mamą.
Pierwsza rozłąka z dzieckiem nie jest łatwa. W głowie tworzy się wiele wątpliwości i obaw. Najważniejsze to chyba jednak to, aby stopniowo rozstawać się dzieckiem i być pewnym, że zastaje Ono pod opieką osoby nam bliskiej. Kiedy czas spędzony bez dziecka, jest czasem pełnym radości i zadowolenia, to także powroty, przywitania i wspólne chwile z dzieckiem są równie radosne i przepełnione nową energią.
fot.: https://pixabay.com/pl/mama-c%C3%B3rka-kobieta-dziewczyna-pani-863050/
To są moje przemyślenia. Ciekawa jestem Twojej opinii na ten temat.
Moje pierwsze 'samotne’ wyjścia bez Adasia też były związane ze szkołą. Studiowałam podyplomowo w trakcie ciąży i pierwszego roku życia malucha. Urodziłam w czerwcu a od października zaczęły się weekendy. Na szczęście tacie Bąbla pomagali moi rodzice i jakoś poszło, ale stres był przeogromny, mimo tego że nie musiałam wyjeżdżać, tylko po prostu znikałam na 6-8 godzin. A jaka stęskniona wracałam!:)
I pewnie przywitania były pełne radości i miłości 🙂
U nas jest podobnie. Oli skończył 15 miesięcy a ja prawie nie ruszyłam się z domu za wyjątkiem kilku dni spędzonych w szpitalach. Wydaje mi się, że częściej to niego nie ma w domu niż mnie…. 🙂 Babcie zapewniają mu rozrywkę zabierając go do siebie. Niech tylko któraś stanie w progu to Oli robi mi papa i ładuje się na rączki dziadków wymownie pokazując drzwi. Ach… Dzieci 🙂
Bardzo fajnie mieć takie osoby, z którymi z chęcią zostają dzieci. Masz szczęście 🙂 Ja zresztą też 😉
Coś mi się wydaje, że to mama zazwyczaj gorzej znosi rozłąkę niż dziecko 😉
Też mam takie przemyślenia 😉
cieżkie sa pierwsze rozstania, ale juz z drugim dzieckiem juz jakoś łatwiej, patzrąc z perspektywy czasu. Łatwiej jest wrócic do pracy, łatwiej wyjechac. Może już przy drugim razie wiemy, nauczyło nas zycie że tylko strach ma wielkie oczy 🙂
🙂 Mam nadzieję, że przy drugim dziecku różne obawy i niepokoje nie będą już tak straszne…