Być sąsiadem nie jest łatwo

Mieszkając w bloku, codziennie napotykasz na ludzi mieszkających obok, pod lub nad Twoimi ścianami. Codziennie mówicie sobie „dzień dobry” i uśmiechacie się. Zdarza się jednak tak, że sąsiedzi nie są wcale mili, a ich widok nie jest najprzyjemniejszą chwilą dnia.

Naszymi sąsiadami są głównie ludzie w naszym wieku. Wbrew pozorom jest dosyć spokojnie. Dzięki temu, że zamieszkaliśmy właśnie tu, zdobyliśmy przyjaciół sąsiadów, którzy znają nasze mieszkanie, naszego psa i nasze koty prawie tak samo, jak my. Nie raz wyprowadzali, karmili, czy sprzątali po naszych zwierzakach podczas naszych nieobecności. Tacy sąsiedzi to skarb! Mamy jednak także takich, którzy mają inne poglądy na wspólne życie w jednej klatce schodowej.

Nasze mieszkanie nie jest wzorem czystości i ładu. Pierwszym obrazem, który można dojrzeć, wchodząc do naszego domu, to cała ściana zabawek (jest ich oczywiście za dużo). Niedaleko drzwi stoi nie zawsze czysty wózek i kuweta, wokół której nierzadko leży rozrzucony piach. Oczywiście chciałabym mieć czyściutki, lśniący i pachnący domek (nie to, żeby u nas śmierdziało), ale jak na razie to niemożliwe… zresztą nie wiem, czy kiedykolwiek to będzie możliwe… Czas wolę poświecić na spacer z córką, czy śpiewanie i utulenie Jej do snu. Tak też mam w przypadku klatki schodowej. Jeśli znajduje się na niej piach, nie przeszkadza mi, jeśli tylko nie jest to cała piaskownica. Jeśli stoi pralka obok moich drzwi i przeszkadza mi wyjechać mi bliźniaczym wózkiem, myślę: pewnie mają remont, inaczej nie mogą i niedługo ją zabiorą. Jeśli ktoś wystawi worek ze śmieciami, aby zaraz wziąć je i wyrzucić, nie przeszkadza mi. Jedynymi rzeczami, które mnie złoszczą, to głośne remonty po 20, bo budzą mojej dziecko, no i głośne imprezy. Tak mam ja… Inaczej ma jednak kilkoro innych moich sąsiadów.

Ciągła walka o miejsca postojowe, która toczy się na naszym osiedlu przyprawia mnie o zawrót głowy. Kończy się ona na przykład karną naklejką. Gdyby chodziło o trudność z wyjazdem, z zaparkowaniem… Ale nie chodzi o to, a właściwie nie wiem o co. Kolejną sprawą jest anonimowość, czyt. tchórzostwo. Ludzie tak kwieciście potrafią wylewać swoje żale na forum internetowym, że ogarnia mnie śmiech. Na szczęście nie uczestniczę w tym cyrku. Jestem jednak główną zainteresowaną, a to za sprawą pewnego sąsiada, w temacie rowerka mojej córki i piachu, który zostawia on na naszym piętrze. Dzisiaj dowiedziałam się, że owy rowerek nie może już stać przy naszych drzwiach, bo piach lecący z jego kół jakimś cudem znajduje się w domu sąsiada. I tym samym rozwiązała się zagadka naszej zaginionej wycieraczki. Pewnego dnia, wchodząc do domu, zauważyłam, że pod drzwiami nie ma wycieraczki, w którą mogłabym wytrzeć buty. Rozmyślaliśmy z mężem co się z nią stało. Nieśmiało snułam fantazję o tym, że być może sąsiadowi się nie spodobała, być może była za brudna… Nieśmiało, bo trudno było mi uwierzyć w to, że ktoś mógł ją po prostu „ukraść”. Dziś już wiem, ona nie rozpłynęła się w powietrzu, a my zostaliśmy zmuszeni do kupienia nowej, czystszej 😉

Mieszkając w bloku trzeba być przygotowanym na różności, w tym także na różności charakterów. W bloku można spotkać melancholików, którzy zamykają się w swoich czterech ścianach i czytają książki, ekstrawertyków, którzy z uśmiechem na twarzy odpowiadają „dzień dobry”, a wolne chwile spędzają w wesołym towarzystwie znajomych i frustratów, którzy, albo z nadmiaru czasu, albo z pozornego porządku we własnym mieszkaniu (patrz życiu) uprzykrzają życie innym, tłumacząc to dbaniem o wspólne, czyste sąsiednie życie.

Ciekawa jestem Waszego zdania. Co jest dla Was ważne w sąsiedztwie?

Być może zainteresują Ciebie również poniższe wpisy:
11 komentarzy:
  1. cosmomama
    cosmomama says:

    Ach ci sąsiedzi. My mieszkamy w domku jednorodzinnym, a sąsiadów jakoś blisko nie mamy, więc ogólnie jest spokój. Ale u mojej mamy jest dom przy domu, sąsiedzi sobie w okna zaglądają prawie, a niestety są i tacy, którym dosłownie wszystko przeszkadza. Ludzie czasami lubią utrudniać sobie wzajemnie życie.

    Odpowiedz
  2. ladymamma.pl
    ladymamma.pl says:

    U nas pod blokiem największym problem stanowi parkowanie…Niestety, a zimą to już totalna masakra! Poza tym jeżeli chodzi o naszą kolekcję: rowerów, rowerków i wózków przed drzwiami – nikt na szczęście się nie uskarża!;)

    Odpowiedz
    • Patrycja Stępniewska
      Patrycja Stępniewska says:

      Problem miejsc postojowych można zobaczyć chyba wszędzie. Mi też nie przeszkadzają różne sprzęty na klatce schodowej, jeśli mogę tylko dojść i otworzyć własne drzwi 🙂

      Odpowiedz
  3. MaaMaa BaalBinkaa
    MaaMaa BaalBinkaa says:

    Ja na całe szczęście mieszkam w domku jednorodzinnym, a raczej w bliźniaku. Drugą stronę ma mój wujek- kawaler. Cisza i spokój. Z przodu domu mam miasto, a z tyłu lasek i łąkę. Wielki ogród i warzywnik. Myślę, że mieszkam w idealnym miejscu i tak też się czuję. Mamy sąsiadów, a jedyną rzeczą którą bym zmieniła to gołębie jednego z nich. Sra*** mi na świeżo wyprane ciuchy wiszące na sznurku, na rozpalonego grilla i huśtawkę dziecka 🙁

    Odpowiedz
  4. Paulina
    Paulina says:

    Sąsiadom sugeruję podnosić nogi lub korzystać z wycieraczki to może mniej piachu będą mieli w domu.Należy mieć nadzieję ,że chwila refleksji przyjdzie gdy będą mieć własne dzieci. Wtedy zdecydowanie porządkuje się własny słownik i „porządek” i „czysto” zaczyna mieć inną definicję 😉

    Odpowiedz
    • Patrycja Stępniewska
      Patrycja Stępniewska says:

      ☺️ granice słowa „porządek” znacznie się roluźniają. Posiadanie własnych dzieci niestety nie jest wystarczające dla większej otwartości i luzu.

      Odpowiedz
  5. Mama Pana Adama
    Mama Pana Adama says:

    Ja mieszkam w bloku 27 lat, czyli całe swoje życie. Chociaż nie, miałam roczną przerwę, gdy jeszcze przed ślubem przeprowadziłam się z rodzicami do domu jednorodzinnego. Teraz sama buduję dom, ale wciąż mieszkam z mojej małej kawalerce na zdawałoby się 'nowoczesnym, zakmkniętym osiedlu’, zwannym przez nas po prostu gettem. Ludź na ludziu siedzi:) Większość w naszym wieku lub niewiele starszych, prawie każdy balkon w bloku zajęty przez wózek lub rowerek świardczy dobitnie o stanie posiadania liczby dzieci. A mimo to wciąż zdarzają się nieliczni bezdzietni, którzy po 22 robią remont lub drą japę w upalny letni wieczór grillując w swoim ogródku na parterze. No jedynego okna w mieszkaniu nie zamknę przecież w skwarze 40 stopniowym. Chwała Bogu lato się skończyło. Byle do szybkiej przeprowadzki:)

    Odpowiedz
    • Patrycja Stępniewska
      Patrycja Stępniewska says:

      Masz rację co do tych gett. Wszystko ogrodzone, dużo betonu i niewielki płac zabaw dla dzieci. Też znany mi jest temat darcia japy. Na szczęście nie jest mi dane często tego wysłuchiwać. Gratuluję budowy domu i powodzenia w dalszej pracy. Teraz to Wy będziecie robić grilla?

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *