Co się dzieje, kiedy Twoje maleństwo staje się przedszkolakiem
Pierwszy rok życia dziecka jest zazwyczaj wspólnym pobytem mamy i dziecka w domu i uczeniem się siebie nawzajem. Gdy kończy się urlop macierzyński, zaczynają się pojawiać pytania o to, co dalej. Czy zdecydować się na urlop wychowawczy, czy zaangażować babcię, nianię, czy może żłobek będzie jedynym rozwiązaniem. Mniej wątpliwości pojawia się, gdy dziecko zaczyna 3 ok życia. Zdecydowana większość rodziców posyła wtedy swoje pociechy do przedszkola.
Pola właśnie kończy 2 latka i 2 miesiące i już drugi tydzień chodzi do przedszkola. Na szczęście chodzi tam coraz chętniej 🙂
Decyzja o tym, żeby posłać nasze dziecko do przedszkola była podyktowana z jednej strony potrzebą, a z drugiej koniecznością powrotu do aktywności zawodowej. Wbrew moim wcześniejszym planom nie udało mi się połączyć pracy we własnej działalności z opieką nad Polą. Wydawałoby się, że własna działalność umożliwia dużą elastyczność, jednak nadal zbyt małą, aby współgrała ona z wychowaniem tak małego dziecka. Ważna też dla nas była możliwość zapewnienia naszej córce jeszcze innych warunków od rozwoju. Przedszkole, do którego posłaliśmy Polę utworzyło grupę 2-3 latków, więc dzieci powinny się dogadywać 😉 Najlepszym rozwiązaniem wydawało nam się posłanie Poli do przedszkola na 4 godziny dziennie. Tak też zrobiliśmy… po dwóch latach spędzonych z Polą w domu…
Zapisując Polę do przedszkola miałam świadomość tego, że pierwsze dni będą adaptacyjnymi i mogą być trudne dla nas wszystkich. Nieraz rozmawiałam z rodzicami małych przedszkolaczków, czy pierwszoklasistów, zapewniając ich, że jest to naturalny proces, że przeminie, i że warto być spokojnym. I co? Sama na własnej skórze doświadczyłam tego wszystkiego, co wiąże się z rozpoczęciem nowego etapu w życiu rodziny – rozpoczęciem przez dziecko przedszkola.
Pierwsze dni były dniami adaptacyjnymi, tzn. dziecko w przedszkolu przebywało od godziny do coraz dłuższego czasu. Kiedy Pani zaleciała zostawianie Poli, szybkie pożegnanie, byłam zmieszana, czułam niepokój. Kiedy zobaczyłam i usłyszałam płacz mojego dziecka, zrobiło mi się dodatkowo bardzo smutno i samej chciało mi się płakać. Oczywiście tłumaczyłam sobie, że tak to jest, że to tylko godzina itd., ale to nic nie pomagało. Pola była wyraźnie stęskniona i też zaniepokojona. Było mi bardzo przykro. Nie wspominając o żalu i zazdrości, jakie czułam, gdy widziałam dzieci, które zarówno wchodziły, jak i wychodziły z przedszkola spokojne. I właśnie takie momenty były takimi, kiedy zadawałam sobie pytanie: „może coś robię nie tak?”. Dla dzieci w tym wieku trudnością jest jeszcze zrozumienie, że mama wróci. Muszą doświadczyć tego i nauczyć się tej prawidłowości.
Kolejne dni wcale nie były łatwiejsze. Trudne rozstania, płacz Poli i moje poczucie ściśniętego żołądka przy każdej próbie skupienia się na pracy… Na szczęście po ok. półtorej tygodnia emocje zaczęły się wyciszyć i pójście do przedszkola stało się spokojniejsze. Kiedy widzę, jak moje dziecko , idąc do przedszkola, z chęcią wita się z owocami namalowanymi na ścianie, naśladuje sowę, która jest przyklejona do okna ja także jestem spokojniejsza.
Co pomaga w czasie adaptacji?
– warto przygotowywać dziecko już wcześniej do pójścia do przedszkola, np. poprzez czytanie książek, oglądanie bajek, czy wspólne malowanie w tym temacie
– warto zapobiegać. Kiedy widzimy, że dla dziecka szczególnie trudny jest konkretny moment, to można go unikać, można go omawiać, można go zmieniać lub „ćwiczyć” w domu poprzez zabawę. U nas punktem zapalnym była już sama wysiadka z samochodu. Dostrzegając to, starałam się spowodować, aby krótka jazda samochodem była przyjemna dla Poli. Słuchałyśmy i śpiewałyśmy Jej ulubione piosenki, a po wyjściu z samochodu jeszcze je nuciłyśmy.
– warto, aby dziecko do przeszkolą zabrało ze sobą zabawkę z domu, którą samo sobie wybierze. U nas prawie codziennie jest inna 😉
– w domu nie należy „męczyć” dziecka pytaniami o to, co było na obiad, jakie piosenki dzieci śpiewały itd. Warto się zainteresować, lecz nie obciążać dziecka tym tematem, kiedy mamy spędzać wspólnie czas.
– bardzo ważne jest, a by w tych pierwszych dniach być szczególnie blisko z dzieckiem.
– moje doświadczenie pokazuje, że rzeczywiście szybkie rozstania są dobre. Otwieram drzwi, Pola wchodzi do sali, mówię „papa” i wychodzę. To działa.
– spokój, cierpliwość i świadomość „normalności” tego procesu są sojusznikami w przeżyciu tego procesu.
Dzisiaj towarzyszy nam więcej radości, gdy słyszę, że Pola płacze coraz rzadziej, że uczestniczy w zabawach, gdy widzę Jej prace na ścianie i gdy słucham piosenek, których się uczy.
Pewnie jest tak, że nie każde dziecko w wieku dwóch lat jest gotowe na rozpoczęcie przedszkola. Na pewno nie ma jedynej recepty na to, żeby proces adaptacji był jak najbardziej „zjadliwy”. Każde dziecko jest inne, każdy rodzic jest inny i każda rodzina przechodzi przez to na swój spokój. Najważniejsze jest przekonanie o tym, że jest to właściwy wybór. To ono ułatwi nam osiągnięcie spokoju, który będzie działał kojąco także na dziecko.
[fb_button]
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!