Wpisy

Nadszedł czas, aby zadebiutować swoim pierwszym wpisem. Patrząc na zaangażowanie oraz motywację, jaką wzbudza prowadzenie bloga u mojej żony, postanowiłem aktywnie się w niego włączyć. Mam nadzieję, że dzięki temu wpisy na blogu zaczną trafiać do jeszcze szerszego grona odbiorców. Liczę tutaj na dobry odbiór ze strony innych tatusiów swoich pociech 🙂 Myślę, że instytucja blogującego taty – psychologa ma zdecydowanie rację bytu 🙂

Posiadanie dziecka z pewnością jest najwspanialszym faktem w życiu rodzica (tak myślę). Daje wiele radości, wbrew pozorom energii, uczy odpowiedzialności, cierpliwości i, jak się właśnie przekonałam, elastyczności. W rodzinie pojawia się nowy mały człowiek ze swoimi potrzebami, oczekiwaniami, radościami i smutkami. Planując, musisz także, albo przede wszystkim, liczyć się z jego osobą.

Czy rodzisz naturalnie, czy przez cesarskie cięcie (gdy nie zostało wykorzystane znieczulenie ogólne) masz możliwość i powinnaś zadbać o to, aby Twoje maleństwo zostało położone Ci na piersi, abyś mogła nawiązać z Nim pierwszy kontakt i przytulić Je. Najbardziej pożądane jest to, aby Twoje maleństwo spędziło na Twojej piersi ok. 2 godzin. Jak to wygląda w dzisiejszych szpitalach? Na szczęście, raczej, jest praktykowany bliski fizyczny kontakt matki z dzieckiem po porodzie, lecz na nieszczęście zazwyczaj trwa on zbyt krótko. Warto więc przed porodem poprosić lekarza lub położną o to, aby trwało to tak długo, jak tego potrzebujecie. Ważne, żeby zaangażować tutaj osobę towarzyszącą przy porodzie, aby pomogła Wam tej sprawy dopilnować.

Jakie korzyści kontakt skóra do skóry daje mamie?

Zobaczenie, dotknięcie, poczucie i przytulenie dziecka zaraz po Jego przyjściu na świat pozwala na budowanie bezpiecznej więzi między mamą, a jej maleństwem. Możesz poczuć wtedy ulgę i spokój. Możliwość bliskiego bycia z dzieckiem buduje w Tobie poczucie kompetencji i pewności siebie w roli rodzica, a gdy przystawienie do piersi odbywa się całkiem naturalnie z mniejszą ilością problemów niż mogłoby mieć to miejsce.

Jakie korzyści kontakt skóra do skóry daje dziecku?

Niemowlę, które może wtulić się w pierś mamy po przyjściu na świat czuje się bezpieczniej w porównaniu do dzieci pozbawionych takiego kontaktu. Może znowu usłyszeć i poczuć bicie serca mamy. Jest spokojniejsze, bardziej zrelaksowane, Jego oddech jest miarowy, głęboki. Niemowlęta takie mniej płaczą po wydaniu pierwszego krzyku. Pierś mamy pozwala także dziecku na utrzymanie przez Nie odpowiedniej temperatury ciała, chroni przed hipotermią. Ważnym jest także to, że dzięki temu zwiększa się ilość mleka w piersiach mamy, co minimalizuje problemy z karmieniem. Niemowlę dzięki kontaktowi poporodowemu jest ogólnie w lepszej kondycji fizycznej i psychicznej w porównaniu do dziecka pozbawionego tego kontaktu.

Może jednak zdarzyć się sytuacja, że mama nie będzie w stanie zaraz po porodzie przytulić swojego maleństwa. Nic nie stoi wtedy na przeszkodzie, aby to tata był tak blisko dziecka. Warto też pamiętać o tym, że pierwsze chwile po porodzie nie są krytyczne i w późniejszym czasie można także nawiązać więź z maleństwem. Ważnym jest także to, żeby kangurowanie (kontakt skóra do skóry) praktykować także wtedy, gdy dziecko jest większe. Robić nadal to może zarówno mama, jak i tata. Cementuje się wówczas bezpieczna więź między rodzicami, a dzieckiem, które czuje się komfortowo i bezpiecznie.

Wspominając swoje doświadczenia, jestem zła na siebie, że pozwoliłam na to, aby Polę zabrali mi tak szybko. Nie zatroszczył się także o to mój mąż. Na pewno nie pozwolę na to przy kolejnym porodzie. To były cudowne chwile, gdy mogłam Ją już przytulić. Z karmieniem piersią także nie miałam na początku większych problemów, a Pola była spokojna i zdrowa 🙂

A czy Wy praktykowaliście kontakt skóra do skóry? Jakie są Wasze doświadczenia?

Na podstawie:

N. i K. Minge „Rodzicielstwo bliskości”, Samo Sedno, Warszawa 2013

Jeśli masz ochotę na chwilę przyjemności, obejrzyj urocze kilkudniowe maleństwa w naszym obiektywie:

Trzytygodniowa Pola w obiektywie rodziców i z rodzicami.

Julka z rodzinką na sesji.

 

W Stanach Zjednoczonych zjawisko wymiany żon na młodsze kobiety stało się tak popularne, że owe nowe, młodsze zyskały miano „kobiet-trofeów”. Żeby jednak nie było tak gorzko, w wyniku przeprowadzonych badań, okazało się, że dotyczy to tylko mężczyzn, których po prostu na to stać. Na zdobycie młodszych kobiet mogą połasić się przede wszystkim zamożni panowie. Dla takich mężczyzn ważny jest prestiż i sukces, a młoda kobieta jest właśnie wyznacznikiem sukcesu.

A czym kierują się kobiety w wyborze partnera? Jak zawsze dobrem dziecka 🙂 Ewolucyjnie rzecz tłumacząc, dla kobiet, do stworzenia długiego związku, lepszym wyborem jest bogaty mężczyzna, albo biedny, ale równocześnie inteligentny i ambitny młody mężczyzna, ponieważ daje on większą gwarancję na to, że potrzeby jego potomstwa będą adekwatne zaspokajane. Jeśli natomiast paniom zależy na związku krótkotrwałym, zdecydowanie większe szanse mają panowie, którzy od razu mogą obdarować kobietę prezentami. Najgorszą pozycję zajmują tutaj „skąpcy”. Są oni najmniej pożądani przez kobiety.

Można spotkać się z opiniami, że wcale nie jest tak, że pieniądze i prestiż są tak ważne. Liczy się przecież charakter i serce…. Owszem, ale nie zawsze, nie tylko i nie jest to takie proste. Istnieje także druga strona, ta, do której nie chcemy się przyznać, ta która pokazuje, że sukces i dobra nabyte są dla nas ważne, choć oczywiście dla każdego w innym stopniu.

Prawdopodobnie wyniki podobnych badań przeprowadzonych w Polsce pokazałyby to zjawisko trochę inaczej, lecz wydaje mi się, że ogólne wnioski mogłyby być podobne.

Gdybym miała się bardziej zastanowić, to mój obecny mąż, a kiedyś student psychologii, rzeczywiście był ambitnym, inteligentnym młodym mężczyzną i dobrze zapowiadającą się  partią na męża 😉

Na podstawie:

B. Wojciszke, „Kobieta zmienną jest”, GWP, Gdańsk 2009

Czy miłość można zdefiniować? Co się na nią składa. Przeczytaj.

Dlaczego warto być optymistą. Zobacz.

Przez 9 miesięcy dziecko rozwija się w brzuchu mamy. Jest tam ciemno, ciasno, głośno, a malec znajduje się w ciągłym ruchu. Takie właśnie okoliczności są znane i przyjazne maleństwu. Gdy dziecko opuszcza łono mamy, wchodzi w zupełnie inny, nieznany mu świat. Każde dziecko inaczej reaguje na tę zmianę. Jedne z dzieci dosyć szybko adaptują się nowego świata, a inne potrzebują większego wsparcia w tym procesie. Jedyną drogą komunikacji noworodka z otoczeniem jest płacz. Bywa tak, że płacz nie ustaje, a rodzice nie wiedzą skąd się bierze i mają trudność, aby temu zaradzić. Pojawia się bezradność, smutek, poczucie winy, zmęczenie. Często w takich sytuacjach stwierdza się kolkę. Czy jest to kolka, czy może wołanie o poczucie bezpieczeństwa, o przywrócenie znanego, przyjaznego środowiska wokół? Właśnie na takim założeniu opiera się metoda 5 „S” sformułowana przez dr H. Karpa. Zakłada On, że zapewnienie dziecku podobnych warunków do tych, które panowały w brzuchu mamy, działa kojąco i włącza odruch uspokajania się dziecka. Odruch, który posiada każde z dzieci.

Dr Karp wyróżnia 10 najskuteczniejszych sposobów na naśladowanie warunków panujących w brzuchu mamy:

  1. Przytulanie
  2. Tańczenie
  3. Kołysanie
  4. Spowijanie
  5. Głośny jednostajny szum lub śpiew
  6. Jazda samochodem
  7. Spacer
  8. Karmienie
  9. Smoczek
  10. Chustonoszenie

Metoda 5 „S” zakłada wykonywanie po sobie kolejno 5 kroków:

  1. Spowijanie (otulanie)

Jest to pierwszy element. Aby odtworzyć ciasne warunki pobytu dziecka w brzuchu mamy należy otulić maleństwo. Można użyć do tego zwyczajnego kocyka lub specjalnych otulaczy. Ten etap jest bardzo ważny, ponieważ uniemożliwia dziecku machanie rękoma i nogami. Noworodki nie kontrolują jeszcze tych ruchów, a ich gwałtowane wykonywanie wprawia je w jeszcze większy płacz. Gdy podczas otulania dziecko gwałtowanie wymachuje rączkami, nie należy się zrażać, ponieważ, gdy już rączki zostaną na tyle unieruchomione, że uniemożliwi to ich gwałtowane wymachiwanie, dziecko uspokoi się.

  1. Stabilna pozycja na boku lub brzuszku

Gdy maluszek jest już otulony, kolejnym krokiem jest ułożenie go na swoich rękach lub kolanach na jego brzuszku lub na boku. Nie należy kłaść dziecka na plecach, ponieważ może uruchomić się odruch Moro, który jest odpowiedzią na ewolucyjnie wykształcone uczucie spadania, które towarzyszy niemowlętom.

  1. Wyciszanie

W tym kroku przypominamy dziecku dźwięki, które słyszało przez ostanie 9 miesięcy. Często, mylnie wydaje się rodzicom, że dzieci uspokaja łagodny szum strumyka lub śpiew ptaków. Jest wręcz przeciwnie, to ostry, głośny dźwięk działa kojąco. Nie bez przyczyny zdarza się, że rodzice włączają suszarkę, albo odkurzacz, aby uspokoić malucha. Dzisiaj można kupić specjalne zabawki i pozytywki, które wydają dźwięk podobny do bicia serca matki. Skutecznym jest także biały szum, który można po prostu puszczać dziecku z telefonu.

  1. Skokokołysanie

W związku z tym, że dziecko w brzuchu mamy znajduje się w tym samym ruchu, co jego mama, zasadnym jest zapewnienie mu także podobnych doznań poza brzuchem mamy. Kolejnym krokiem są więc monotonne, szarpiące ruchy rodzica z dzieckiem. Na początku powinny być intensywne, by później, wraz z uspokajaniem się maleństwa, słabły. Tak działają leżaczki-bujaczki, przejażdżki samochodem czy spacery po niezbyt równej powierzchni.

  1. Ssanie

Gdy maluch już się uspokoił, należy podać mu smoczek, który na długi czas pozwoli mu pozostać w tym stanie. Ssanie smoczka, butelki lub piersi oddziałuje na układ nerwowy dziecka  i wyzwala u niego odruch uspokajania się.

Ważne jest tutaj, aby wykonywać te czynności kolejno po sobie, aby wykonywać je energicznie i z werwą. Być może wydaje się Wam, że niemowlę potrzebuje spokoju, ciszy i delikatnego tonu głosu. Jest jednak wręcz przeciwnie.

Trening czyni mistrza. Ćwicz, otulaj, kołysz, uspokajaj swoje maleństwo. Pamiętaj też, że dziecko ze względu na swój niedojrzały układ nerwowy potrzebuje więcej czasu na przyzwyczajanie się do czegokolwiek, a w tym do powyższej metody.

Myślę, że każdy z rodziców ma swój sposób na wyciszenie swojego maleństwa. Jeśli jednak nadal go poszukujecie, warto wypróbować powyższy. Autor twierdzi, że należy wykonywać wszystkie kolejne kroki w wyznaczonej kolejności. W naszym przypadku sprawdziły się: wyciszanie, kołysanie i ssanie. Te elementy wykorzystywaliśmy w momentach, kiedy nasza córka nie mogła zasnąć albo, kiedy zaczynała płakać. Poszczególne elementy tej metody okazały się skuteczne. Moim zdaniem jest ona godna uwagi. Zachęcam do eksperymentowania.

Szczegółowemu opisowi powyższej metody poświęcona jest książka: H. Karp „Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy”, Mamania, Warszawa 2013

A tutaj możecie poznać sylwetkę dr H. Karpa zobaczyć, jak w praktyce wygląda stosowanie metody 5 „S”:

https://www.youtube.com/watch?v=ZkEtLqNwywY

 

Tutaj przeczytacie  o podstawach powyższej metody, o tym, czego noworodek potrzebuje i jak adaptuje się do świata poza brzuchem mamy.

Zobaczcie też: „Miłość małego dziecka nie żywi się wyłącznie mlekiem matki”. O przywiązaniu cz.1

A wy jakie macie sposoby na uspokajanie Waszych maluchów?

 Na podstawie”

  1. H. Karp „Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy”, Mamania, Warszawa 2013

Kolejnym pomysłem na „wieczną pamiątkę”, poza własnoręcznie wykonanymi albumami, jest pudełko. Jest to kolejny wytwór scrapbookingu. Można je wykonać na każdą okazję i wykonać tak, jak dusza zapragnie 🙂

Pierwszą naszą sesją noworodkową była sesja wykonana naszej własnej, rodzonej córce 🙂 Wykonaliśmy ją niestety zbyt późno, dokładnie w 3 tygodniu Jej życia. Wcześniej było za wcześnie, szczególnie dla mnie. Trochę czasu zajęło mi pozbieranie i siebie po porodzie, i początków opieki nad Polą.

„Czy jesteś w siódmym niebie?“, zapytała mnie moja koleżanka, która wraz z resztą swojej rodziny odwiedziła nas pewnego niedzielnego popołudnia. Pytanie: „czy jesteś w siódmym niebie?“ poprzedzone było krótką dyskusją na temat prawa do mówienia przez kobiety o trudach macierzyństwa. Pytanie: „czy jesteś w siódmym niebie?“ spowodowało we mnie w zdziwienie i wprawiło w osłupienie. Pytanie: „czy jesteś w siódmym niebie?“ wydało mi się pytaniem wymagającym odpowiedzi przeczącej, bo przecież nigdy nie jest tak dobrze, żeby być w siódmym niebie. Pytanie: „czy jesteś w siódmym niebie?“ było dla mnie sprawdzianem szczerości, bo przecież jak można być w siódmym niebie, odzywając się przez większość czasu jedynie do małej istoty, która i tak cię nie w pełni rozumie, jak można być w siódmym niebie, zmieniając pieluchy i wdychając zapach, a wręcz smród kupy, jak można być w siódmym niebie, nie mając czasu na swobodne skorzystanie z toalety i na odpoczynek… Można! Choć w tamtym momencie nie byłam tego taka pewna. Dzisiaj jestem. Można być w siódmym niebie, będąc zmęczoną, nosząc niezbyt seksowny biustonosz do karmienia, bawiąc się codziennie w tym samym bałaganie. Czasami nie jest łatwo. Czasami jest ciężko, ba…. bardzo ciężko, ale miłość do dziecka, dotyk jego małej główki, tulenie się go do ciebie, pierwsze „mamama”, pokonywanie kolejnych kroków rozwoju, jego śmiech, śliczny sen…. To wszystko odczarowuje zły nastrój, zmęczenie, czasami bezsilność i zaczarowuje w siódme niebo, w którym są dwie najważniejsze i najbliższe sobie osoby na świecie: mama i dziecko. Dla takich chwil warto żyć i być mamą!

  _DSC9654 _DSC0135 _DSC0143 Polcia_Lipiec_14__0285 2015-04-26 12.19.13 _DSF9694

Jeśli chcesz wychować swoje dziecko w duchu miłości i bliskości, przeczytaj o rodzicielstwie bliskości.

Zastanawiałaś się kiedyś czym jest miłość? Zobacz, może będzie Ci to znajome.

Jeśli przygotowujesz się do porodu, zajrzyj tutaj.

 

Będąc mamą malutkiej Polci (mniej więcej do ukończenia przez Nią 3 miesiąca życia), borykałam się ze zmęczeniem, niepokojem i mnóstwem pytań. Jedną z rzeczy, która była dla mnie trudna, było zasypianie mojej córki. Noce były zawsze piękne, ale dni… Bywało różnie. Przeczytałam chyba setki artykułów, fragmentów książek i for internetowych, aby pomóc Poli w zasypianiu, no i nam rodzicom. W końcu natrafiłam na książkę pt. „Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy” dr H. Karpa. Co prawda nie dotyczy ona bezpośrednio sposobu usypiania niemowląt, lecz uspokajania i wyciszania dzieci, zwracając szczególną uwagę na płacz towarzyszący kolkom. Jednak podstawy teoretyczne i część technik okazały się mi bardzo pomocne.