Wpisy

Zaczyna się jesień. Pięknie się zaczyna… Taką jesień uwielbiam. Wychodzi na to, że nasza córka także. Kolorowe listki leżące na ziemi są świetną atrakcją. Mogliśmy się o tym przekonać w miniony weekend, kiedy wybraliśmy się do Parku Oliwskiego w Gdańsku.

Oczekując na przywitanie naszej córki na tym świecie, snuliśmy plany dotyczące tego, jak teraz będzie wyglądało nasze wspólne życie. Oczywiście wiele z naszych planów uległo zmianie już w ciągu pierwszych dni po narodzinach Poli. Założyliśmy np.

Pola zaraz kończy 15 miesiąc życia. Przez ten cały czas byłyśmy sobie na wyłączność. Co prawda nie raz jeździliśmy na zakupy, na spacery, czy coś przekąsić bez córki, ale nie trwało to nigdy długo. Od trzech tygodni znowu jestem kobietą pracującą, więc czas naszych rozstań wydłużył się, lecz nie na tyle, abym nie mogła karmić Jej piersią, albo, abym mogła mieć poczucie, że nasza relacja na tym traci.

Bycie mamą, tatą także, to jedno z najtrudniejszych, a zarazem najpiękniejszych zadań w życiu człowieka. Kiedy rodzi się dziecko, świat na chwilę wywraca się do góry nogami, aby później wrócić do nowej normy. W mieszkaniu robi się coraz ciaśniej, przybywają nowe meble, zabawki, łóżeczko zajmuje pustą przestrzeń w sypialni, a szafa zostaje zapełniona pieluchami, butelkami i smoczkami. Zmienia się jednak nie tylko to, co jest wokół nas. Zmieniamy się także my, rodzice. Co zmienia się w kobiecie dzięki macierzyństwu?

Czasy, w których przyszło nam rodzić i wychowywać dzieci są zdecydowanie inne od tych sprzed kilkudziesięciu lat. A co za tym idzie nasze macierzyństwo także różni się od tamtejszego… lecz chyba w mniejszym stopniu niż nam się wydaje.

„Dziecko nie zawsze musi być szczęśliwe”. Tak brzmi jeden z podrozdziałów książki, do której często wracam, i którą uważam za bardzo wartościową. I chociaż zgadzam się z ideą tego twierdzenia, to myślę, że nie o szczęście tu chodzi.

Małe dzieci nie mają jeszcze odpowiednio wykształconego mechanizmu wybudzania się, szczególnie w głębokiej fazie snu. Pobudki takie chronią więc dziecko przez śmiercią łóżeczkową.

Wychowanie (a w sumie wyhodowanie) dziecka coraz częściej staje się bardziej zadaniowe niż emocjonalne. Nie uważam, że jest to skrajnie złe, bo przecież według pewnych zasad warto działać, ale dzisiaj przybiera to postać niemalże monstrualną.

Temat ten wywołuje we mnie wiele złości i uważam, że jest to porażka całego systemu. Nie ma jednak co narzekać na system, a warto zacząć od własnego najbliższego otoczenia, no i oczywiście od siebie.

Wbrew powszechnej opinii o politykach, dziękuję Im za roczny urlop macierzyński, w trakcie którego mogłam doświadczyć blasków i cieni macierzyństwa. Obecnie jestem w miejscu, w którym moje życie, a właściwie życie całej naszej rodziny powoli ulega zmianie. Po 19 miesiącach wracam do pracy.