O trudnych początkach karmienia piersią

Na szczęście kobieta ma wybór. Może zdecydować się na karmienie mlekiem modyfikowanym lub mlekiem naturalnym. Na szczęście rośnie świadomość korzyści wynikających z karmienia piersią i zachęca się do tego. Na szczęście coraz więcej kobiet decyduje się na karmienie piersią swojego maleństwa. Na szczęście to kobieta decyduje jak długo chce tak karmić. Bywa jednak tak, że mimo chęci i potrzeby, mama napotyka na takie trudności, które są dla niej nie do pokonania. Bywa tak, że przestaje podejmować kolejne próby. Bywa jednak też tak, że próbuje jeszcze i jeszcze raz. Moje początki karmienia piersią były właśnie takie. Trudne, bolesne, wymagające dużo siły, determinacji i cierpliwości. Udało mi się je przezwyciężyć i do dzisiaj jestem szczęśliwą mamą karmiącą 🙂

To, że będę karmiła piersią było dla mnie oczywiste. Nawet nie rozważałam karmienia mlekiem modyfikowanym. Było dla mnie także oczywiste to, że karmienie piersią jest zdrowe, dobre dla dziecka i…. proste, jak drut. Jakże się myliłam….

Pierwszą trudnością, być może błahą, była pozycja, w której chcę karmić. Tzw. pozycja klasyczna wydawała mi się najlepsza i najprostsza (mimo tego, że położna prowadząca szkołę rodzenia mówiła inaczej)… i tylko tak mi się wydawało…. W szpitalu udawało mi się prawie cały czas karmić na leżąco, co było też dobre dla moich obolałych pleców. W domu zaczęłam swoja przygodę z poduszką rogalem. Każde karmienie to była akcja przyniesienia rogala, owinięcia go i odpowiedniego położenia córki. Doszłam jednak do wprawy, a pozycja krzyżowa okazała się być dla nas najlepsza. Dzisiaj karmię wyłącznie w pozycji klasycznej.

Już w szpitalu okazało się, że moje piersi nie są przystosowane do ich ssania. Gdy Pola zaczęła ulewać ciemną wydzieliną, przestraszyłam się. Szybko się jednak okazało, że to nic groźnego… tylko moja krew. Moje piersi były obolałe, krwawiące, a każde przystawienie córki wiązało się z ogromnym dyskomfortem. Słyszałam o różnych, sprzecznych rozwiązaniach. Ostatecznie wszystko zakończyło się dobrze.

Każda z mam karmiących słyszała pewnie o zastoju pokarmu. Pewnie wiele z mam doświadczyła tego. Ja także, niestety… Mleko w moich piersiach zgromadziło się w kilku miejscach. Było to widoczne i wyczuwalne. Stało się to przyczyną zapalenia piersi, bólu i gorączki. Próbowałam różnych sposobów: liście kapusty, szałwia, odciągnie laktatorem. Nic nie pomagało. Ostatecznie zakończyło się antybiotykiem, podwójnym usg, odciąganiem pokarmu przez chirurga i istniejącym prawdopodobieństwem nacięcia piersi. Tego ostatniego na szczęście udało mi się uniknąć. Znów mogłam karmić komfortowo.

To, co także nie należy do najprostszych spraw przy karmieniu piersią to odciąganie laktatorem pokarmu. Swoją przygodę zaczynałam od laktatora ręcznego, szybko jednak zamieniłam go na mechaniczny, którego wadą na pewno jest cena. Kontrolowanie ilości pokarmu i regulowanie go poprzez odciągnie jest czasochłonne i często nacechowane niepewnością, czy oby na pewno powinnam odciągać, czy nie, czy taką ilość, czy inną.

Początki karmienia piersią bywają trudne. Nie zawsze jest tak, że mały, słodki bobas wtula się w maminą pierś i powolutku zajada sobie pyszne mleczko. Zdarza się tak, że mały, słodki bobas nie wie, jak ma „złapać” pierś, że karmienie sprawia ból, że towarzyszy temu wiele niepewności i łez. Do kobiety należy decyzja, co z tym dalej zrobi. Każda decyzja jest słuszna, bo przecież szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko. Myślę jednak, że czasami warto podjąć trud i spróbować zawalczyć o dalsze karmienie. Gdy uda się zwyciężyć, jest pięknie i zdrowo.

czb Pati i Pola

Być może zainteresują Ciebie również poniższe wpisy:
5 komentarzy:
  1. MaaMaa BaalBinkaa
    MaaMaa BaalBinkaa says:

    Ja również od samego początku wiedziałam, że chcę karmić piersią. Naiwnie wierzyłam, że jest to banalna sprawa. Wszystko się skomplikowało, gdy moje dziecko na 18 dni trafiło do inkubatora. Na szczęście byłam tak uparta, że podtrzymałam laktacje i do dzisiaj Filipek dostaje mleczko z piersi 🙂

    Odpowiedz
  2. Sieje Teje
    Sieje Teje says:

    Wypisz, wymaluj mój scenariusz… Jeszcze przed porodem nosiłam nakładki, żeby uwypuklić sutki, później po cc kombinowanie z pozycją, a kiedy już się „usadziłam” to kombinowałam z ułożeniem Małej. Nie korzystałam z laktatora, w sumie sama nie wiem czemu. Sama masowałam piersi ze łzami w oczach aż były miękkie. Karmiłam tylko 2 miesiące a chciałam pół roku. Ale absolutnie nie żałuję decyzji o karmieniu piersi. Co jak co ale pokarm matki jest dla dziecka najlepszy 🙂

    Odpowiedz
    • Patrycja Stępniewska
      Patrycja Stępniewska says:

      Karmienie piersią może bywać naprawdę trudne i mimo dobrych chęci nie wychodzi tak, jak byśmy chciały. Pozdrawiam ☺️

      Odpowiedz

Trackbacks & Pingbacks

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *