Chusta zamiast wózka? O dobrodziejstwach chustowania

Naszą przygodę z chustą zaczęliśmy, gdy Pola miała 2 tygodnie. Szczerze, nie planowałam tego. Nie widziałam zbyt wielu rodziców, którzy tak noszą swoje dzieci, mało też słyszałam na ten temat. Dzięki Bogu, trafiliśmy do takiej szkoły rodzenia (MagMed: http://www.magmed.eu/kontakt.html; dla gdańszczan), która oferowała warsztaty będące tak naprawdę zajawką chustowania. Od razu połknęliśmy bakcyla 🙂 Kolejnym krokiem były czterogodzinne, indywidualne konsultacje z panią doradczynią i wybór chusty. Oczywiście nauka chustowania nie należała do najłatwiejszych. Tyle wiązań i wkładanie takiego maleństwa… Byliśmy jednak zmotywowani i szczęśliwi. Gdy tylko załapaliśmy tę magię, zaczęliśmy spacerować. Albo ja, albo mój mąż nosił Polę. Świetne uczucie. Pola była zawsze spokojna i zawsze zasypiała. Chusta była też doskonała na płacz, który był trudny do ukojenia w inny sposób. Nie zrezygnowaliśmy całkowicie z wózka. Używaliśmy ich naprzemiennie. Powodem tego były m.in. utrzymujące się u mnie po ciąży bóle pleców.

Jak już pisałam… dziecko tęskni do brzuszkowych warunków. Co mu je lepiej przypomina jak właśnie nie chusta?

Co daje noszenie maleństwa w chuście? 

1. „Noszeniaki” płaczą mniej niż inne dzieci 

Badania pokazują, że u setki obserwowanych dzieci, noszenie redukowało płacz w ciągu dnia o 43%, a w ciągu nocy o 51%.

Jak pokazują badania, dzieci zaczynają płakać, gdy po wydaniu krótkiego dźwięku nie ma w pobliżu nikogo, kto zwróciłby na nie uwagę. A to, co głównie niepokoi niemowlęta, to cisza i samotność, które, leżąc w łóżeczkach lub w wózkach przez długi czas, odczuwają częściej niż rodzicom się wydaje. Chustonoszenie jest świetną odpowiedzią na potrzeby dziecka.

Dodatkowo, noszenie wspomaga cichnięcie i kojenie płaczu.

2. Noszenie buduje i wzmacnia więź między mamą (lub innym opiekunem), a dzieckiem 

Badania pokazują, że u 83% noszonych dzieci wytworzyło się przywiązanie o dużym poczuciu bezpieczeństwa, a tylko u 38% noszonych w fotelikach (niechustowanych).

3. Noszenie buduje poczucie kompetencji u rodzica 

Rodzic nabiera świadomości, że posiada narzędzie, dzięki któremu zrealizuje on adekwatnie potrzeby dziecka (potrzeba bezpieczeństwa, wyciszenia i bliskości).

4. Noszenie pozwala na wykonywanie także innych obowiązków oraz na opiekę nad pozostałymi dziećmi

5. Noszenie wspomaga rozwój dziecka 

Noszone dzieci uczestniczą w życiu codziennym „na równi” z osobami dorosłymi. Stają się częścią życia, uaktywniają swoje zmysły, są stymulowane na różnych poziomach, a przy tym czują się bezpiecznie.

6. Rozwój psychomotoryczny „noszeniaków” przebiega szybciej 

Wbrew pozorom istnieje tendencja u dzieci noszonych do szybszej nauki chodzenia. A to dzięki temu, że kołysanie pobudza układ nerwowy. Ponadto takie dzieci często posiadają silniejsze mięśnie szyi i tułowia.

7. Prawidłowe noszenie (dobrze rozstawione nóżki) stanowi profilaktykę problemów z biodrami 

8. Wcześniakom noszenie przedłuża zbyt wcześnie przerwany okres prenatalny przez co odznaczają się one lepszą jakością snu, mniej płaczą, łatwiej przebiega u nich proces tworzenia się więzi z rodzicem, sprawniej przebiega karmienie piersią, , szybciej przybierają na wadze i są mniej podatne na infekcje.

Można przypuszczać, że niemowlę nie jest „gniazdownkiem” z natury, a stało się nim kulturowo. Tak samo, jak sztuczne mleko zaczęło być uważane za lepsze od maminego. Z punktu widzenia biologii behawioralnej tak małe dzieci potrzebują dużo bliskości, ciepła i opieki. 

Osobiście bardzo polecam chustonoszenie. Poza tymi wszystkimi wyżej wymienionymi plusami, jest ono przede wszystkim bardzo przyjemne. Kolejne dziecko będę zdecydowanie częściej nosić.

Na podstawie:

  1. Didierjean-Jouveau „Rodzicielstwo bez przemocy”, Mamania, Warszawa 2012

WP_20140813_17_51_54_Pro

_DSF5036

A czy Wy nosiliście lub nosicie w chuście/nosidle? Jakie macie doświadczenia?

To był wpis z cyklu rodzicielstwa bliskości. Zajrzyjcie do pozostałych 🙂 Tam m.in o kontakcie skóra do skóry i uspokajaniu maleństwa.

Być może zainteresują Ciebie również poniższe wpisy:
6 komentarzy:
  1. MaaMaa BaalBinkaa
    MaaMaa BaalBinkaa says:

    Ja nie nosiłam Filipa w chuście ani w nosidełku. No może w nosidle kilka razy. Zawsze miałam przeświadczenie, że jest mu niewygodnie albo, że go ściaskam. Wiem, że to głupie ale nie mogłam. Czułam się bardzo niekomfortowo i się denerwowałam, a Filip bardzo szybko 'ściągał’ ze mnie wszystkie nerwy na siebie.

    Odpowiedz
    • Patrycja Stępniewska
      Patrycja Stępniewska says:

      Myślę, że podjęłaś słuszną decyzję. Przecież nie chodzi o to, aby się denerwować. Nie wszystkim odpowiada chustowanie. A może spróbujesz znowu przy kolejnym dziecku 😉 Pozdrawiam

      Odpowiedz
  2. Antyterrorystka
    Antyterrorystka says:

    Ja nie mogłam korzystać z chusty. Zakaz od rehabilitantów był- Młoda miała problemy…dodatkowo mój skrzywiony kręgosłup by tego nie wytrzymał. Jak mnie czasem ból złapie to mi nogi odejmuje i ruszyć się nie mogę… Słyszałam jednak, że chustonoszenie ma wiele plusów.

    Odpowiedz
    • Patrycja Stępniewska
      Patrycja Stępniewska says:

      Tak bywa. Nie zawsze można. Jak ze wszystkim 🙂 Ja na początku też odczuwałam bóle pleców, ale było to jeszcze te po ciąży i nie trwały długo. Miałam więc łatwiej. Teraz, kiedy Pola ma rok i jest cięższa, jest mi trudniej. Nie noszę już często. Pozdrawiam 🙂

      Odpowiedz
      • Antyterrorystka
        Antyterrorystka says:

        Dokładnie- nie każdemu wszystko można. U mnie po ciąży bóle były ale ja całe życie się z kręgosłupem męczę…dopiero w wieku 23 lat znaleźli mi przyczynę:) Pozdrawiam

        Odpowiedz

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *