Żeby było zdrowe. Banalne?

Bycie rodzicem jest jednym z największych i najmilszych wyzwań, jakie może podjąć dorosły człowiek. Rodzicielstwo daje wiele radości i satysfakcji. Dlaczego więc tak często zapominamy o wdzięczności za każdy uśmiech naszego dziecka, za każdą nową umiejętność, za… jego zdrowie?

Gdy dowiadujesz się, że zostaniesz rodzicem, chcesz podzielić się tą wieścią z bliskimi sobie osobami. Padają wtedy pytania o Twoje samopoczucie, o wyobrażenia dziecka, o preferowaną płeć i imię. Często słyszy się wtedy odpowiedź: „ważne, aby było zdrowe”. Słowa takie słyszałam wielokrotnie, rozmawiając z przyszłymi rodzicami. Wydaje mi się, że słowa te często tracą swą moc i bywają wypowiadane tak, jak modlitwy klepane bez zrozumienia co niedzielę w kościele. Sama byłym ich autorem, będąc w ciąży. Bardzo zależało mi na tym, aby moje dziecko urodziło się zdrowe, jednak dopiero teraz dowiedziałam się, jak ogromne znaczenie ma to życzenie.

Facebook działa tak, że publikuje na głównej tablicy posty, które są bliskie tematycznie innym polubionym. I tak codziennie spotykam tam profile dzieci, które są chore, które są zależne od pomocy otoczenia. Oglądając telewizję, widzę spoty różnych fundacji i organizacji, które pokazują potrzebujące dzieci. I tak sobie myślę, dlaczego nie działa tu prawo przyzwyczajenia? Przecież jest tyle chorych dzieci, tak często je widzę. Dlaczego każdy taki obrazek musi wywoływać ciągle tyle trudnych emocji? Wiem… jestem przecież mamą, a cierpienie dziecka, nie tylko mojego, jest dla mnie bolesne.

Jak sobie pomyślę o moich problemach, a raczej problemikach. O tym, że córka nie chciała jeść mięsa na obiad, o tym, że miała trudności z zaśnięciem, o tym, że bałagan w moim domu w godzinach popołudniowych sięga zenitu…. to robi mi się wstyd. Wstyd z powodu mojego zamartwiania się i złoszczenia się na takie sprawy. Wstyd z powodu tego, że pomniejszam wartość tego co mam. A mam wiele. Mam kochającą się rodzinę, mam zdrowe dziecko, które zaczyna stawiać pierwsze kroczki, które uśmiecha się co chwilę, które szaleje na widok dzieci, które jest zdrowe, pełne siły i energii. Mogę wyjść z nim na spacer, na basen i na rowerek. Mogę je utulić, ucałować, nakarmić piersią i pokołysać. Mam wszystko, co jest mi potrzebne do szczęścia.

Szkoda, że codzienność często zabija w nas wdzięczność i radość. Szkoda, że często za rzadko doceniamy to, co mamy i kogo mamy. Przecież nie musiało tak być. To, że możemy codziennie tulić do siebie zdrowe i uśmiechnięte dziecko jest ogromnym szczęściem, o którym warto pamiętać.

Być może zainteresują Ciebie również poniższe wpisy:
9 komentarzy:
  1. MaaMaa BaalBinkaa
    MaaMaa BaalBinkaa says:

    Masz rację. Często jest tak, że mając prawie idealne życie często nam mało i mówimy 'Mogłoby być jeszcze to i tamto…’ Ciężko jest się cieszyć drobiazgami i codziennością, gdy zewsząd jesteśmy zawalani informacjami i reklamami o idealistycznych wizjach świata i życia.

    Odpowiedz
    • Patrycja Stępniewska
      Patrycja Stępniewska says:

      Warto dążyć do celów i stawiać je sobie nieustannie, ale równocześnie nie można zapominać o tym, co już się osiągnęło i co się ma 🙂

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *