„Dziecko nie zawsze musi być szczęśliwe”. Tak brzmi jeden z podrozdziałów książki, do której często wracam, i którą uważam za bardzo wartościową. I chociaż zgadzam się z ideą tego twierdzenia, to myślę, że nie o szczęście tu chodzi.

Małe dzieci nie mają jeszcze odpowiednio wykształconego mechanizmu wybudzania się, szczególnie w głębokiej fazie snu. Pobudki takie chronią więc dziecko przez śmiercią łóżeczkową.

Wychowanie (a w sumie wyhodowanie) dziecka coraz częściej staje się bardziej zadaniowe niż emocjonalne. Nie uważam, że jest to skrajnie złe, bo przecież według pewnych zasad warto działać, ale dzisiaj przybiera to postać niemalże monstrualną.

Temat ten wywołuje we mnie wiele złości i uważam, że jest to porażka całego systemu. Nie ma jednak co narzekać na system, a warto zacząć od własnego najbliższego otoczenia, no i oczywiście od siebie.

Wbrew powszechnej opinii o politykach, dziękuję Im za roczny urlop macierzyński, w trakcie którego mogłam doświadczyć blasków i cieni macierzyństwa. Obecnie jestem w miejscu, w którym moje życie, a właściwie życie całej naszej rodziny powoli ulega zmianie. Po 19 miesiącach wracam do pracy.

Od niespełna dwóch miesięcy jestem mamą roczniaczka… oj, potrafi być wesoło. Zdecydowanie moja córka nie należy do tych spokojnych maluszków, które z chęcią jeżdżą w wózeczku, grzecznie bawią się zabawkami i zasypiają w mig z głową na poduszce. Pocieszam się, że taka aktywność zaprocentuje na przyszłość 😉

Czas przygotowań na przywitanie nowego członka rodziny jest czasem wielu wizyt u lekarza, czasem rozmyślań na temat dziecka, czasem porządków, układania ubranek w szafie, ubierania malutkiej pościeli i wycierania kurzu w kąciku malucha. Tak przygotowani rodzice i przygotowane mieszkanie czeka na nowego domownika. Gdy ten się pojawia, z czyściutkiego, pachnącego mieszkanka pozostaje tylko wspomnienie…

Obecnie porody rodzinne stanowią znakomitą większość. Decyzja o tym, z kim kobieta będzie witała swoje maleństwo jest coraz częściej podejmowana wspólnie, a tatusiowie chcą być obecni przy porodzie. Słusznie? Moje doświadczenie porodu mówi mi, że słusznie.

Na szczęście kobieta ma wybór. Może zdecydować się na karmienie mlekiem modyfikowanym lub mlekiem naturalnym. Na szczęście rośnie świadomość korzyści wynikających z karmienia piersią i zachęca się do tego. Na szczęście coraz więcej kobiet decyduje się na karmienie piersią swojego maleństwa. Na szczęście to kobieta decyduje jak długo chce tak karmić. Bywa jednak tak, że mimo chęci i potrzeby, mama napotyka na takie trudności, które są dla niej nie do pokonania. Bywa tak, że przestaje podejmować kolejne próby. Bywa jednak też tak, że próbuje jeszcze i jeszcze raz. Moje początki karmienia piersią były właśnie takie. Trudne, bolesne, wymagające dużo siły, determinacji i cierpliwości. Udało mi się je przezwyciężyć i do dzisiaj jestem szczęśliwą mamą karmiącą 🙂

Bycie rodzicem jest jednym z największych i najmilszych wyzwań, jakie może podjąć dorosły człowiek. Rodzicielstwo daje wiele radości i satysfakcji. Dlaczego więc tak często zapominamy o wdzięczności za każdy uśmiech naszego dziecka, za każdą nową umiejętność, za… jego zdrowie?